wrz 05

SmartZagrożenie?

       Ewolucja jest procesem trwającym wieki, mającym w znacznym stopniu i skrócie na celu adaptację organizmu do nowego środowiska, czasu – czyli po prostu przystosować go na potrzeby. Jesteśmy świadkami najszybciej postępującej ewolucji – ewolucji smartfona… a może smartinfekcji?

Na to ważne pytanie musimy/powinniśmy sobie odpowiedzieć  i to jak najszybciej, póki jeszcze jest czas i środki by zatrzymać ten jakże szybko mknący pociąg. W przeciągu zaledwie parunastu lat z raczkującego gadżetu – smartfon – stał się czymś więcej, jest teraz elementem mody i symbolem prestiżu. Jest też, odnoszę takie wrażenie, sztucznie wyhodowanym i nieoderwalnym przedłużeniem ręki współczesnego człowieka.  Teraz jest niczym przysłowiowa grypa, prawie każdy ją miał i jego (smartfona) zapewne też, i prawdopodobnie ma  teraz i to tuż obok siebie. Nie sposób nie natknąć się na zainfekowanych (odporność na chorobę mają chyba jedynie osoby starsze, a i to coraz rzadziej) , którzy przemierzając ulice, siedząc w tramwaju czy w autobusie, wpatrują się jak zahipnotyzowani  w ekranik w kolorowej obudowie.

Smartfony stale ewoluują, mają coraz większy zasób funkcji (czyli uzależniających od siebie aplikacji), coraz większy ekran i zastępują coraz więcej sprzętów. Zainfekowany nie kupuje już radia, mapy, budzika, zegarka, stopera, nie kupuje mp3 czy mp4, nie musi być posiadaczem laptopa, ciśnieniomierza, kalkulatora, aparatu fotograficznego, kamery, nie musi mieć na biurku kalendarza, długopisu…,ba… nawet nie musi wychodzić zza biurka, żeby pozałatwiać pomyślnie ważne sprawy. Teraz wszystko ma dosłownie w zasięgu ręki (czytaj smartfona), jakaż oszczędność pieniędzy, czasu i miejsca. Mnogość aplikacji dostępnych na te urządzenia tylko dostarcza im coraz ciekawszych rozwiązań jak podbić serca i umysły. Nieważne czy chcesz być fit, przesłać znajomym głupie zdjęcie czy po prostu zabić czas grając w grę, zawsze znajdzie się coś dla Ciebie. I tak papierowe krzyżówki, mapy, GPS czy nawet telefony komórkowe to przeżytek. Po co płacić za połączenie, skoro można  mieć darmowy komunikator głosowy pozwalający nam na kontakt ze znajomymi. Twórców samych aplikacji jak i ich dzieł są tysiące, co tylko gwarantuje że prędzej czy później na każdy problem ludzkości znajdzie się odpowiedź. Dlatego nie można się dziwić, że stale zwiększa się wybór komórek chorobotwórczych i coraz więcej firm zajmuje się ich produkcją.

Zastanawiające jest jednak to, jak wiele (i że w ogóle) jesteśmy chętni płacić za tego rodzaju infekcje [smartfon]. Bo przecież trzeba iść z duchem czasu, trendu czy po prostu z duchem marki i oczywiście nie ma tu żadnego nawiązania do popularnych niepolskich (bo przecież to bardzo ważne) jabłek czy innych znanych czynników chorobotwórczych [koncernów] podbijających świat. W dzisiejszych czasach w parze z urządzeniami idą gadżety do nich. Coraz to nowsze wzory i kolory etui, słuchawki (z uniwersalnym wejściem czy też dostosowanym do konkretnego modelu), głośniki przewodowe i bezprzewodowe to wszystko składają się na dodatkową pomoc dla rozprzestrzeniającej się infekcji i dodatkowy cios w portfele zainfekowanych.

Społeczeństwo coraz częściej ulega uzależnieniu, widok ikony oznaczającą wyładowaną baterię wywołuje panikę. Wywołuje ją także sama myśl, że smartfon może się gdzieś zapodziać (choć czasem właśnie przez niego komunikują się ze światem w momencie Wielkich Poszukiwań), bo przecież bez smarfona nie ma życia, nie ma dostępu do sieci, nie ma znajomych, nie ma zadań domowych, nie ma dostępu do konta, jest tylko wielka samotność… Inni ludzie bowiem w czasie naszego smarfonowego niebytu, swobodnie korzystają z jego dobrodziejstw i dla nas nie istnieją.

tabletki facebook

Uzależnienie od Facebooka

Zastanawiam się tylko, kto tu jest zwierzyną łowczą, a kto wielkim i złym myśliwym?
To świat chce smartfona, czy może to smartfon chce świata… na drugie śniadanie…

komentarzy:
0

Odpowiedz